sobota, 17 marca 2012

Bourjois, Lait Frais Demaquillant - odświeżające mleczko do demakijażu

Uwielbiam kosmetyki Bourjois. Uwielbiam je już za samą nazwę, która tak ładnie brzmi dla ucha, uwielbiam za prześliczne opakowania, za tusz do rzęs Volume Clubbing, za róże w cudownych odcieniach. Myślałam, że za mleczko do demakijażu też będę uwielbiać - niestety nie wyszło. 
Nawet nie wiedziałam, że Bourjois ma kosmetyki do demakijażu, po prostu pewnego dnia, zupełnie przypadkiem je zobaczyłam w Rossmannie. Do koszyka pofrunęło mleczko do demakijażu (mleczka to moja ulubiona forma kosmetyków do demakijażu) i płyn micelarny (ulubiona forma demakijażu mojej mamy). W efekcie płyn zszedł dosyć szybko, bo ja zniechęcona działaniem mleczka, przyśpieszyłam jego zużycie :D

A zaczęło się tak:
Bourjois, Lait Frais Demaquillant

Skład: aqua, Helianthus annuus (sunflower) seed oil, glycerin, dimethicone, ethylhexyl palmitate, phenoxyethanol, parfum, polyacrylamide, acrylates/c10-30 alkyl acrylate crosspolymer, c13-14 isoparaffin, methylparaben, butylphenyl methylpropional, sodium hydroxide, laureth-7, propylene glycol, butylparaben, ethylparaben, geraniol, linalool, isobutylparaben, propylparaben, bht, Cucumis sativus (cucumber) fruit extract, CI 42090 (blue 1), CI 47005 (yellow 10)

Miało być tak pięknie...
Butelka jest urocza. Ujęła mnie swoim kształtem i tą kuleczką na czubku. W środku mamy 200ml jasnozielonego mleczka. Konsystencja standardowa, zapach jakiś jest, ale bardzo delikatny i świeży.

A wyszło...
Urocza klapka z kuleczką jest z takiego plastiku, że w pewnym momencie po prostu się odrywa i mamy mleczko niezamykalne. Dość mocno maluję oczy, więc zależało mi na czymś co dobrze usunie całość makijażu bez konieczności agresywnego tarcia. I jest dobrze, zmywa wszystko łatwo, kilogramy eyelinera z moich oczu, podkład z twarzy. Ale... podrażnia. Podrażnia okrutnie, szczególnie skórę wokół oczu. Po jego użyciu oczy zaczęły mi intensywnie łzawić, skóra piekła (i nie było to lekkie pieczenie, miałam ochotę drapać się po powiekach) i skończyłam na wsadzeniu twarzy do lodowatej wody, żeby nie oślepnąć. Próbowałam kilka razy, myślałam, że może akurat tego dnia miałam podrażnioną skórę, ale nie - mleczko za każdym razem starało się mnie oślepić. Zostało go jeszcze sporo, czasem używam go do demakijażu twarzy, ale od oczu trzymam już z daleka.

W sumie byłoby całkiem nieźle, bo jest skuteczne i się sprawdza, ale próby oślepienia - nie wybaczę.

2 komentarze:

  1. Ja nie wiem, jak mogłaś się na niego skusić! :D Jakiego teraz używasz płynu/mleczka do demakijażu?

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :) Jeśli macie jakieś pytania - odpowiemy na nie pod danym postem.