sobota, 14 kwietnia 2012

Clarins, Creme Eclat du Jour (Daily Energizer)

Kremy do twarzy zmieniają mi się z porami roku - proces doboru odpowiedniego kremu trwał lata, wciąż brakuje kremu na jesień, a wiosna jest właśnie testowana :) Kremem idealnym na zimę jest Nutritic, wiosennie właśnie testuję krem Siquens (i bardzo mi się podoba - prawdopodobnie się zaprzyjaźnimy), a latem miłością mą jest Clarins.

Zobaczyłam jego reklamę w jakiejś gazecie i jak nigdy nie kupiłam kremu za 100zł, tak tego pięknego kwietniowego dnia 2010 roku, zobaczyłam napis Daily Energizer i wiedziałam, że będzie mój. Wiąże się to z jedną z obsesji - ja naprawdę źle wyglądam rano - jestem cała zapuchnięta na twarzy, pod oczami mam sińce, a na twarzy zaczerwienienia. Dodajmy do tego nieprzytomne spojrzenie - no dramat! ;) Dlatego od dłuższego czasu zbieram różne magiczne sposoby na obudzenie/orzeźwienie/ożywienie się rano :) Zebrało mi się już całkiem sporo sposobów - może zrobię o nich notkę, wyglądajmy pięknie rano ^^

Chodził więc za mną ten Daily Energizer, bo nie dość, że opakowanie ładne, to jeszcze ma mnie budzić :) W końcu popędziłam do Douglasa i był mój! Zakochałam się w nim od pierwszego użycia.

Skład: Aqua, Caprylic Trigliceryde, Glycerin, Silica, Cetearyl alkohol, Dipentaerythrityl tetrahydroxystearate/tetraisostearate, Pentylene glicol, Glyceryl stearate, PEG-100 stearate, Stearyl alkohol, Trehalose, Cetearyl glucose, Ascorbyl glucoside, Dimethicone, Propylene glycol, Polyacrylamide, Parfum, Ethylhexylglycerin, Isoparaffin, Tocopheryl acetate, Tromethamine, Butylene glycol, Curcuma longa root extract, Disodium EDTA, Dimethiconol, Laureth, Gingko biloba, Hydrolyzed opuntia ficus-indica flower extract, Glyceryl acrylate, Phenoxylate, Methylisothiazolinone, Thermus thermophillus ferment, Xylitol, Alchemilla vulgaris extract, Lapsana communis flower, Potassiom sorbate, Rhodiola rosea root extract, Sodium lauryl sulfate, Butylphenyl methylproppionian, Linalinol, Limonene, Hexyl cinnamal, Hydroxyisohexyl, Hydroxycitronellal, Alpha-isomethyl ionone, Citronellol

Co mamy?
Szklany, dość ciężki pojemniczek. Zakręcany. Do opakowania mamy dołączoną taką... łopatkę? Mini-szpachelkę? :D Chyba wiecie o czym mówię. Ja byłam nią zachwycona - paznokcie mam dłuższe niż krótsze i dłubanie nimi w kremie jest niezbyt fajne. No i taka łopatka wydaje mi się zdecydowanie bardziej higieniczna niż wkładanie do kremu paluchów. Oczywiście o ile ją myjemy :) Samego kremu jest 30ml, szalenie dużo to nie jest, ale jak na tą ilość to sam krem jest wydajny. Daily Energizer występuje w formie kremu i kremu-żelu. Ja miałam wersję kremową, żel mnie jakoś nie pociągał, nie przepadam za takimi kosmetykami. Krem jest biały, żel ma kolor lekko brzoskwiniowy.

Ale jak to pachnie! Cudności! Dla mnie zapach jest taki odświeżająco-owocowy. Nie jest jakiś strasznie mocny (chociaż czuć, więc jeśli ktoś nie lubi pachnących kosmetyków, to odpada). Konsystencję ma całkiem fajną, ja niby wolę bardziej zbite, ale to krem na lato, więc w tym przypadku mi nie przeszkadza. Ładnie się rozprowadza, mi za kilkoma pierwszymi razami nabierało się za dużo produktu, ale potem się nauczyłam.

Co robi?
Po pierwsze budzi zapachem. Już sam zapach jest naprawdę odświeżający. Skóra po jego użyciu jest nawilżona, gładsza i jakby napięta. Zdecydowanie spełnia swoje zadanie budzenia rano :) świetnie nadaje się też pod makijaż - bardzo szybko się wchłania i nie zostawia żadnego filmu na twarzy. 

Daily Energizer kosztuje ok. 100zł (chyba dokładnie 99) za 30ml. Moim zdaniem mimo niezbyt dużej pojemności, to jest zdecydowanie warty swojej ceny :)

2 komentarze:

  1. Bardzo kuszace:)
    sprobuje go, dzieki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. mi się marzy ta ich maseczka, o której teraz głośno na youtubie:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za wszystkie komentarze :) Jeśli macie jakieś pytania - odpowiemy na nie pod danym postem.